"– Widzisz, to mi odbiera klientów – wskazał palcem przepływającą motorówkę. – Pusty w środku klon, odlany z jednolitej formy. Ludzie wolą przejażdżkę taką plastikową balią niż wysłużonym holownikiem. Siadają w fotelach ze sztucznej skóry, przeglądają się w oknach z pleksi i oddychają oparami laminatu. Wietrzą w tym powiew luksusu, a kiedy wchodzą na pokład Alfreda, to kręcą nosem. Bo brudno, niewygodnie i cuchnie stęchlizną. Nie wiedzą, że tak pachnie przeszłość, wsiąknięta w drewniane wręgi. Czują jedynie kwaśno-mdłą woń starości.
Z opowiadania "Alfred"
©Ernest Jezionek. All rights reserved.